Czy da się nakręcić film bez wsparcia dużych sponsorów i instytucji filmowych? ,,Pilecki” w reżyserii Mirosława Krzyszkowskiego jest dowodem na to, że można. Fabularyzowany dokument sal kinowych raczej nie zawojuje, ale jest niezłym kinem edukacyjnym. I tej roli się sprawdzi.
Nie jest łatwo ocenić ten film. Z jednej strony – kinowej – nie wzbudza zachwytu. Zbyt uproszczone scenki fabularne i pewna powolność prowadzenia narracji powodują, że pod koniec obraz nuży. Gry aktorskiej jest tak naprawdę niewiele – a schematyczność dialogów wprowadza niezbyt dobre wrażenie. W rolę rotmistrza wcielił się Marcin Kwaśny, znany mi.in. filmu „Rezerwat” czy też seriali np. „Na kocią łapę”. Wspierała go Małgorzata Kowalska jako Maria Pilecka.
Druga strona – edukacyjna – jest niezaprzeczalnie atutem filmu. Wydaje się więc, że będzie to świetna propozycja dla szkół i wychowawców. Daje naprawdę dobry zastrzyk wiedzy o Pileckim. Poznajemy historię życia Witolda Pileckiego od dzieciństwa, przez młodość, aż po życie dorosłe, wojnę, konspirację i śmierć. Cenne są wypowiedzi syna – Andrzeja Pileckiego, który przywołuje dziecięce wspomnienia o ojcu. Nie mogę odeprzeć wrażenia, że film został właśnie dla tej grupy odbiorców przygotowany. Dlatego można się cieszyć, że w ogóle powstał – po 67 latach postaci Rotmistrza należy się upamiętnienie, a poza produkcją Teatru Telewizji „Śmierć rotmistrza Pileckiego” nie mamy innych filmów na ten temat.
Producentem filmu jest Stowarzyszenie Auschwitz Memento. Środki pozyskano w ramach zbiórki publicznej dzięki akcji „Projekt: Pilecki”. Twórcy i producenci filmu oparli się na społecznej aktywności, czyli na czymś, co było bliskie Witoldowi Pileckiemu i co okazało się bliskie również jego rodzinie. Dzięki temu udawało się pokonywać kolejne trudności mnożone przez instytucje i środowiska. Od 2009 roku Stowarzyszenie regularnie poszukiwało pieniędzy na film o Pileckim – słało prośby, składało wnioski, brało udział w konkursach grantowych. Mimo, że w międzyczasie zrealizowało siedem dokumentalnych filmów historycznych, które były emitowane w telewizji publicznej oraz telewizjach komercyjnych, to jednak na film o jednym z największych polskich bohaterów nie mogło znaleźć środków ani w agendach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ani w Ministerstwie Obrony Narodowej, ani w urzędach marszałkowskich.
Co chyba najciekawsze – film „Pilecki” udało się zrealizować wyłącznie dzięki ponad dwóm tysiącom indywidualnych darczyńców i wsparciu Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej z Nowego Jorku. W produkcję filmu, którą rozpoczęto w 2014 roku, zaangażowało się czynnie ponad 300 osób różnych profesji i zainteresowań, zafascynowanych postacią Witolda Pileckiego, liczne grupy rekonstrukcyjne oraz kilka instytucji: Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem, Krakowska Szkoła Filmowa, Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna w Krakowie, Aeroklub Polski, Muzeum Koryznówka w Nowym Wiśniczu. Bezpośrednio przy realizacji filmu pomagała także rodzina rotmistrza począwszy od syna Andrzeja na prawnukach skończywszy. Całkowity koszt filmu zamknął się w 250 tysiącach złotych.
I na koniec – cały czas zastanawiam się, co może być powodem pewnych słabości tej produkcji. Czy jest nim mały budżet? A może słabości scenariusza i reżyserii? Przecież historia Pileckiego jest fascynująca i bogata w zwroty akcji. Mimo wszystko można się cieszyć, że film ten w ogóle powstał – po 67 latach Rotmistrzowi należy się upamiętnienie, a poza produkcją Teatru Telewizji „Śmierć rotmistrza Pileckiego” nie mamy innych filmów na ten temat. Krótko pisząc – filmowo jest na minus, a edukacyjnie na plus. Czekam więc z niecierpliwością na dobry film akcji o naszym Bohaterze.
Film został lauratem plebistycu Wydarzenie Historyczne Roku 2014. Dystrybucją zajmuje się Kondrat-Media. Premiera kinowa planowana jest na 25 września 2015.
tekst: ms / mat.prasowe
foto: Karolina Kosowicz / ms
WITOLD PILECKI (1901 – 1948) to jedna z bardziej fascynujących postaci w najnowszej historii Polski. Swoje życie poświęcił walce ze zbrodniczymi dyktaturami XX wieku – niemieckim narodowym socjalizmem i sowieckim komunizmem. Brytyjski historyk prof. Michael Foot zaliczył go do sześciu najodważniejszych ludzi ruchu oporu II wojny światowej. Losy Pileckiego dobitnie świadczą o jedności planów niemieckich i sowieckich okupantów w stosunku do elity polskiego społeczeństwa.